Pogadaj z nami :D

czwartek, 1 października 1998

Drapie

Tylko i wyłącznie przez symbol więzi ze smokiem oszczędzono jego życie. Wieść ta w tempie ekspresowym dotarła do uszu Agreala Niklausa, w tamtym czasie już nie pustelnika i pozbawionego tytułu generała żołnierza, a trenera grupy Omeg w niejakiej Akademii Smoczych Jeźdźców. Miejsce to w czasie bardzo krótkim stało się dla chłopaka nowym więzieniem. Więzieniem, gdzie jego katem znów był ten sam zrzędzący dziadyga. Niemniej powinien mieć do tegoż człowieka spory szacunek, nie posiadał go wcale. Pomimo żółtych papierów, dyrektor, Thomas Earlington, przyjął go bez sprzeciwu. Jako rocznikowy siedemnastolatek (posiadał jeszcze lat szesnaście) dołączył do klasy piątej. Znając dobrze umiejętności Tadashiego, trener skierował go natychmiast do grupy zaawansowanej, mówiąc dokładniej - Alphy. Nie wykazując jednak chęci dostania się do elity, umieszczono go w grupie Betha, pod opieką Katerin Faisal. Zamieszkał w domku numer sześć, który chwilowo uznany został za jednoosobowy ze względów bezpieczeństwa. Z podobnego powodu również bezwzględnie zakazano chłopakowi korzystać z mocy żywiołu swojego smoka na terenie Akademii, a żeby zarys kary więziennej zaostrzyć, poza jej granicę oddalać się mu nie wolno. Tak jak każdy posługuje się nie tylko żywiołem smoka, ale i orężem. W jego przypadku jest to żelastwo o tyle nietypowe, iż prawdopodobnie jedyne takie w Acarlei. Od długiego czasu, nie tylko w walce, używa długiego, mocnego łańcucha, na którego końcu osadzony jest sierp. Początkujący zapewne zrobiłby większą krzywdę sam sobie, nim zacząłby poprawnie używać tej broni, jednak czarnowłosy opanował tę kupę żelastwa do perfekcji. Bardzo często, zwykle w środku nocy, wymyka się z domku nad jezioro w pobliskim lesie. Wprost nie może doczekać się zimy, wówczas nie musiałby co noc zamarzać jeziora. Dlaczego to robi? Otóż prawdopodobnie jedyną normalną pasją chłopaka są... łyżwy. Uwielbia jeździć na łyżwach, nie sprawia mu to żadnych trudności, bowiem wychowując się w górach stanowiły niekiedy najlepszy środek transportu. Siłą rzeczy w obowiązku miał nauczyć się utrzymywać równowagę na lodzie. 
Wszyscy zwracali się doń Tadashi, jednak chłopak nie traktuje tego miana jako swoje własne. Ojca nigdy nie znał. Nigdy raczej o nim nie słyszał, prócz krótkich wspominek opiekuna, dlatego nie utożsamiał się też z nazwiskiem. Obcym przedstawiał się jako None. I tak też prosił, aby się do niego zwracać. Przezwisko to wymyślił Azazel, niezwykle przypadło do gustu bezimiennemu. Z tłumu odróżnić nastolatka ciężko niczym wyciągnąć igłę ze stogu siana, lecz dla bystrego oka zaskakująco łatwo. Wśród mężczyzn nie wyróżnia się wzrostem, mierzy bowiem przeciętne sto osiemdziesiąt sześć centymetrów, jednak z całą pewnością odstaje posturą. Porównać go można do stracha na wróble stojącego latami już w polu. Złamanego wiatrem i zadziobanego przez szaleńcze kruki i wrony. Skóra blada, niemalże biała, stanowiąca element rzadko spotykany nawet od osobnika przebywającego na słońcu od święta. Zdobią ją - bądź szpecą - liczne blizny oraz tatuaże, a najbardziej wyjątkowym z nich jest znamię na plecach. Znak więzi. Kiedy znalazł jajo, przedstawiał zaledwie małą plamkę na lędźwiach. Jednak z każdym dniem, z każdą chwilą, kiedy pogłębiali swoją więź, powiększał się śladem jego kręgosłupa oraz kości, aż w końcu zakończył swoje dzieło wraz z dniem ucieczki. Kiedy poczwara cierpi, odczuwa w tym miejscu ból nieopisany, jakby kto palił go żywym ogniem. Posiada ślepia równie misterne co ciało. Duże, okalane wachlarzem długich, gęstych rzęs, o barwie szkarłatu. Z delikatnej czerwieni barwione krwią ofiar stawały się coraz ciemniejsze oraz dziksze, dopóki każdego to żyw pozbawił odwagi spoglądania w nie. Jeżeli kto odważy się zbliżyć, poczuje przedziwny chłód zeń bijący, a nie daj Bóg dotknie, wnet odskoczy, przerażony zimnem skóry. O dziwo, to normalny jak każdy chłopak. Nazywany potworem, należały doń zwyczajne ludzkie rysy twarzy. Zwyczajny zadarty, mały nos, zwyczajna, ostro zarysowana szczęka, zwyczajny, delikatnie wysunięty podbródek, blade usta, dołki w policzkach, a także niezwykle zwyczajne, liczone w setkach rude piegi oraz niesforne kosmyki kruczych włosów, raz nieznośnie wpadające do oczu, to znów zmierzwione i opadające na kark. Przyzwyczajony do nieustającego zimna przywykł do noszenia ubrań niestosownych do najniższych temperatur. Ciepłe dni znosi z trudem, a dopiero w groźnym mrozie czuje się komfortowo. Dlatego też normalnym jest ujrzeć go w środku zimy przebiegającego boso wśród zasp śniegu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz