Pogadaj z nami :D

piątek, 9 października 2015

Obrady ciasteczkowego stołu

Czarnowłosa stała w miejscu kompletnie otępiała, a raczej zamyślona. Odprowadzała chłopaka wzrokiem, a dopóki nie zniknął na górze nie była w stanie się nawet ruszyć. Jej myśli nadal starały się zarejestrować dziwne odczucia, które pojawiły się w niej podczas tej krótkiej wymiany zdań. Tadashi zdecydowanie był intrygującym człowiekiem i wyzwalał w niej coś nieznanego, a ona za wszelką cenę chciała się dowiedzieć, co to takiego. Z tego stanu wyrwał ją głos Cynder.
- Jest dość późno, jutro szkoła i powinnaś się wyspać - w jej tonie słychać było lekko przyganę pomieszaną z rozbawieniem.
- Tak, tak - mruknęła w odpowiedzi i machnęła ręką, ruszając w stronę schodów. - Dobranoc, smoki.
Szybkim krokiem znalazła się w pokoju, zamknęła za sobą drzwi i odetchnęła głęboko, delektując się zaciszem swojej komnaty. Dopiero po dłużej chwili postanowiła się umyć i przyszykować do snu, a gdy tylko to się stało, ułożyła się w samej czarnej bieliźnie na łóżku, układając wygodnie oraz starając się usnąć, co jednak jeszcze przez dłuższy czas jej nie wychodziło. Myślała dużo o akademii, o jej krótko mówiąc ogromie w porównaniu z jej małym klasztorem w którym przebywała przez wiele lat, a także o różnorodności smoków i ich jeźdźców, aż w końcu jej tok rozmyśleń padł na Tadashiego. Był dziwny. Intrygująco dziwny, jak to stwierdziła Cynder 'dziwak' pasowało do niego idealnie, jednakże w tym wszystkim musiał tkwić jakiś sekret, powód jego akurat takiego zachowania. No i jeszcze te okropne pająki.. Skrzywiła się, gdy mignęły one przed jej oczami, a po chwili przekręciła się na drugi bok, kuląc jeszcze bardziej. Ludzie są dziwni, pomyślała na koniec odpływając do krainy Morfeusza.
Obudziła się bardzo wcześnie, dokładnie z pierwszymi promieniami słońca. Zarzuciła na siebie coś w rodzaju szlafroka, którego nawet nie zawracała sobie głowy, by zawiązać i ziewając przeciągle, zeszła na dół, przeczesując palcami włosy.
 Nie spodziewała się, iż jej współlokator o tak wczesnej porze również będzie na nogach. Istniało prawdopodobieństwo, iż nie spał  wcale - tak bowiem wyglądał. Na jego bladych policzkach, tuż pod dużymi ślepiami, widniały czarne plamy. Prawdopodobnie przez noc nie przebrał tego przeogromniastego swetra ani spodni, gdyż znów z drugiem wyciągał dłonie z rękawów. Nie wyglądał jednak na zmęczonego, wręcz przeciwnie - z wigorem grzebał w szafce w kuchni, szukając czegoś. Lub kogoś, gdyż to również było całkiem możliwe, w końcu mógł zgubić swojego ulubionego pająka. Zostawiła więc te domysły na później i zerknęła na swoją smoczycę. Cynder, o dziwo, prowadziła rozmowę ze smokiem chłopaka, którego imienia nawet nie znała. Najwidoczniej polubili się, a raczej śnieżnołuski starał się czarnej przypodobać.
- Dzień dobry - odezwało się smoczysko z wyraźnym uśmiechem wymalowanym na paszczy. Zarówno Cynder, jak i on, ciekawi byli, jak przebiegnie drugie spotkanie tej dziwnej parki, gdyż wczorajsze należało do przynajmniej zabawnych. - Jak się panience spało?
Tymczasem czarnowłosy najwyraźniej znalazł to, czego szukał - słoik pełen kruchych, czekoladowych ciasteczek z kawałkami orzechów i czekolady, które na powitanie od tutejszej pielęgniarki dostał. Rozpaczając nad jego stanem zdrowia postanowiła samodzielnie "utuczyć" odrobinę chłopaka, co nie ukrywając, spodobało mu się, bo kto nie chciałby dostawać darmowych ciastek, które zresztą były naprawdę pyszne? Usiadł na blacie, otwierając słoik i wówczas podniósł wzrok na dziewczynę. Włosy wpadały mu do oczu, jednak nie przejmował się tym. Rozdziawił lekko usta, jakby chciał coś powiedzieć, jednak w ostateczności zamknął je ciastkiem i wbił wzrok w podłogę.
Dziewczyna przesunęła po nim wzrokiem, a widząc jego brak zainteresowania jej osobą, a nawet niechęć do przywitania się, westchnęła głęboko i podeszła do swojej przyjaciółki, dotykając jej łba i głaszcząc go.
- W porządku - odezwała się na pytanie smoka głosem bez wyrazu.
- Mnie również bardzo dobrze - zamruczała przyjaźnie Cynder. - Azazel jest bardzo przyjemnym kompanem do rozmów - dodała po chwili przychylnie.
- To dobrze, że zdobywasz sprz.. przyjaciół - ugryzła się w język. Dla niej każdy, kto miał coś ciekawego do zaoferowania stawał się sprzymierzeńcem.
 Wówczas poczuła delikatne szarpnięcie w okolicy swojego ramienia. Nawet nie spostrzegła, ani nie usłyszała, jak jej małomówny współlokator zbliżył się do niej i złapał za rękaw jej szlafroka, delikatnie zań ciągnąć. Pierwszy raz stali tak blisko siebie, dlatego też dziewczyna nie miała pojęcia, że jest aż tak wysoki w stosunku do niej. Patrzył na nią z góry swymi szkarłatnymi ślepiami, które błyszczały jakimś nieznajomym jej światłem. W drugiej równie wychudzonej dłoni ściskał słoik z ciastkami. Było ich dosyć sporo, a pachniały nieziemsko. Delikatne, ciemne ciasteczka z widocznymi, sporymi kawałkami czekolady. Najwidoczniej chciał ją poczęstować, a gdy spojrzała na niego, miała wrażenie, że chwilowo jego piegi poznikały gdzieś pod delikatnym rumieńcem. Przekrzywiła głowę w niemałym zdziwieniu przez ten czerwień na jego policzkach i tak w milczeniu wpatrywali się w siebie przez dłuższą chwilę.
- O co chodzi? - zapytała cicho, nieco chłodno, ale taki już miała ton głosu i to było dla niej normalne.
 - None'a bardzo ciężko zrozumieć - odezwał się Azazel, podnosząc delikatnie łeb. Zwykle przemawiał za swojego jeźdźca, który pomimo usilnych starań nie potrafił wydusić z siebie ani słowa. Od najmłodszych lat bardzo rzadko się odzywał. Agreal uczył go, a nauczycielem zawsze był świetnym. Wiedzę chłopak posiadł więc ogromną i potrafił ją w zależności od sytuacji wykorzystać, jednak nie miało to żadnego wpływu na jego małomówność. I tak już mu zostało. - Pyta, czy chcesz może jedno ciastko - wyjaśnił smok, na co czarnowłosy prychnął groźnie. Naburmuszył się widocznie, jakby to, co zostało powiedziane, go uraziło.
- Oh.. - zmarszczyła brwi, starając się przetrawić tą informację, po czym jakby speszona odwróciła wzrok. Karciła siebie w myślach za te wszystkie cholernie dziwne odczucia, które przy nim czuła. - Bardzo chętnie - wymamrotała niepewnie i spojrzała na niego kątem oka, gdy przesunęła głowę nieco w bok. Cynder na to zachowanie wywróciła oczami i parsknęła śmiechem.
Szkarłatnooki uniósł brew, a razem z tym ruchem uniosły się także wszystkie kosmyki włosów spoczywające po tej stronie. Spojrzał na swojego przyjaciela, katując go w myślach pytaniami.
- Czy to ja jestem jakiś dziwny, czy ona? - Zastanawiał się nad tym, jednak i tak znał odpowiedź.
To on grał tutaj skończonego dziwaka, podczas gdy czarnowłosa zachowywała się co najwyżej tylko odrobinę podejrzanie.
- Są z Ćwiartki Północnej - oznajmił telepatycznie smok, nie spuszczając z niego wzroku. - Dokładnie tak, jak mówiłeś. Nawet nie wiem, jak to odkryłeś. Nie chcę wiedzieć.  
Kąciki ust chłopaka uniosły się delikatnie, kiedy wzięła ciasteczko. Uśmiech ten stanowił jeden z dziwniejszych grymasów twarzy, jakie w życiu widziała. Chciał po prostu być dla niej miły, a jak podejrzewała, uśmiechanie się nie wychodziło mu najlepiej.
Gdyby umiała odwzajemniłaby ten gest, jednak niestety nawet nie wiedziała jak. Ugryzła słodycz i.. znieruchomiała. Nigdy w życiu nie czuła tak pysznego smaku, który rozpływał się na jej języku niczym śnieg na szczycie góry. Zamknęła oczy, delektując się nim, po czym.. zniknął z jej dłoni w sekundę..
- Pyszności! - jej oczy świeciły.
Zamrugał zdziwiony, wpatrując się w nią. Uważał ją za zwykłą maszynę do zabijania, która z nieznanego powodu dołączyła do tej Akademii. Być może została tak samo jak on zmuszona do tego, a przydzielili ją do domu numer sześć z podobnych przyczyn. Mogła być tak samo niebezpieczna jak on. Lub to po prostu przypadek. Wyciągnął ku niej słoik, samemu sięgając po kolejne ciastko.
- Proszę - wymamrotał cicho. Ledwo usłyszała, że się odezwał. Ale tak, zrobił to. I znów ten dziwnie melodyjny głos przyprawił ją o szybsze kołatanie serca.
Wpatrywała się w niego przez dłuższy moment, starając się je uspokoić. Przełknęła ślinę, wzięła kolejne i zjadła i kolejne i kolejne i kolejne.. Oby dwoje w końcu usiedli przy sobie na ziemi jedząc po prostu wspólnie, aż cały słoik nie został opróżniony do ostatniego okruszka. 
Kiedy już zjedli wszystko, chłopak odłożył słoik na blat i stał przy nim przez chwilę, jakby gorączkowo o czymś rozmyślał... bo rozmyślał. Bardzo dużo myślał o tej podejrzanej osóbce jaką była Saphira. Intrygowała go. Chciał ją poznawać. Poznawać z każdą chwilą coraz bardziej i bardziej, fascynowała go nawet mocniej niż jego ulubione sekrety nekromancji. Nie sam jej wygląd, a jej styl bycia i zachowanie. Choć nie ukrywał, była piękną dziewczyną, w jej pobliżu czuł się bowiem tak mały, jakby jego istnienie nie miało żadnego znaczenia. Całkowicie tak samo czuł się jego smok, gdyż przeżywali te same uczucia, wiedzieli doskonale, co czuje drugi.
- Dziękuje - odezwała się dziewczyna, obserwując go za swojego miejsca na podłodze. Kompletnie ignorowała fakt, że nadal pozostawała w samej bieliźnie z narzuconym szlafrokiem. Oblizywała z rozkoszą palce, delektując się pozostałościami po ciastkach. Nie wiedziała co ma robić w stosunku do tego mężczyzny, była.. zagubiona. 
- Niemal czułam tą ekstazę, która emanowała od Ciebie, Saphiro, aż chce więcej - parsknęła Cynder, przewracając się na grzbiet, rozkładając skrzydła i wyciągając się z przyjemnością. - Jak wyglądają zajęcia tutaj, Azazelu?
Czarnowłosa łypnęła na nią spode łba, po czym skrzyżowała ręce na piersi i podkuliła nogi, cały czas trzymając wzrok na chłopaku.
Smok obserwował swoją towarzyszkę, a słysząc jej pytanie, zamrugał zdziwiony. Nie potrafił bowiem odpowiedzieć na nie z prostej przyczyny - ani on, ani jego partner nie uczęszczali jeszcze na tutejsze zajęcia. O ile on sam mógł opuszczać ten domek, tak None miał kompletny zakaz wyjścia stąd bez opieki któregoś z nauczycieli bądź ich smoków. Nie stosownym jednak było opowiadać o tym nowo poznanym osobom.
- Cóż, my... jeszcze nie braliśmy udziału w żadnych lekcjach - wyznał śnieżnołuski, racząc się widokiem szkarłatnego podbrzusza Cynder. - Jesteśmy tutaj od tygodnia. Dopiero się wprowadziliśmy.
- Rozumiem - mruknęła smoczyca i dmuchnęła na swoją panią. - Rusz tyłek i idź się chociaż ubrać.
Czarnowłosa prychnęła, podnosząc się z ziemi i powtórzyła do chłopaka jeszcze raz:
- Dziękuje za ciastka - po czym poszła do siebie.

poniedziałek, 5 października 2015

Eryk Cook



Imię : Eryk
Nazwisko:  Cook
Wiek: 15 lat
Urodziny :  10 czerwca
Płeć: Mężczyzna
Pochodzenie: Wschodnia  Ćwiartka
Numer domku : 7
Klasa : III
Grupa treningowa : Omega
Wygląd: Ma  krótkie blond włosy. Zawsze był nieco niższy od swoich rówieśników w wiosce. Ma zaledwie metr sześćdziesiąt. Jest dość szczupły. Szerokość jego barów jest przeciętna i ma mały kaloryfer. Oczy ma jasno niebieskie jak kryształki lodu, otoczone delikatnymi rzęsami, często chowające się pod zmarszczonymi, krzaczastymi brwiami. Jego szpiczasty nos świetnie współgra z dużymi ustami na owalnej twarzy.
Broń:  łuk, sztylety.
Charakter: Jest człowiekiem miłym, poważnym  i pomocnym. Lubi poznawać nowych ludzi. Kocha swojego smoka i gdy ktoś mu ubliży wpada w szał, w przeciwieństwie do obojętnej na zaczepki gadziny, choć sam neutralnie reaguje na uwagi rzucane pod swoim adresem. Jest bardzo odważny, dla przyjaciół zrobi wszystko. Znany jest z kiepskiego poczucia humoru, często nie łapie żartów lub śmieje się z byle czego. Szanuje prywatność innych i nie wtrąca się w ich sprawy. Nie w jego stylu jest rzucanie się na wroga bez wcześniej przemyślanego planu i przeanalizowania sytuacji. Stara się zawsze zachowywać zimną krew i nie rozpraszać.
Historia : Żył  w niezamożnej rodzinie. Jego ojciec był kupcem, a matka szwaczką. Żyli w dużym mieście w ale gdy miał dziesięć  lat tata popadł w długi, zaczął pić i grać w barach przez co musieli wyprowadzić się na wieś. Tam nie mógł się odnaleźć, inni ludzie koledzy… To go przerastało, ale dla dobra rodziny dusił emocje w sobie. Aż pewnego dnia  pewnego dnia zaczepił go jakiś chłopak i zaczął wyzywać od najgorszych. Eryk nie wytrzymał, pobił chłopca przez co miał karę w domu. Chłopak zły, że nikt go nie rozumie poszedł  do lasu aby się pobawić. Trochę za głęboko wszedł w las i zabłądził. Szedł godzinę  aż w końcu usiadł na pień obok którego leżał dziwny, świecący kamień. Chłopak podniósł go, nie wie jak, ale po dłuższym czasie wrócił do domu z kamieniem w rękach. Po kilku miesiącach okazało się że to jajo smoka.  Po pięciu latach dołączył do Akademii. Razem ze swoim pięcioletnim smokiem.
Zainteresowania : Jazda konna. Zawsze to lubił i jego smok nie ma nic przeciwko ,więc czemu nie?  Łucznictwo też lubi i ma nadzieje że w nowej szkole będzie mógł się tego uczuć. Ciekawi go magia lodu.
Znak więzi ze smokiem: Biały tatuaż na karku przypominający szron.

                                              O SMOKU


Imię : Ymir
Wiek : 5 lat
Płeć : Samiec
Pod rasa: Smok lodu
Charakter: Jest bardzo poważny, czasami za bardzo, stara się zachowywać cierpliwość, ale jeżeli ktoś jej nadużyje jest ryzyko, że delikwent stanie się lodową rzeźbą. Jest miły dla swojego jeźdźca i tylko dla niego, chyba że ma dobry dzień.  Tak jak jego pan, jest odważny i czujny, ma dobry słuch, i nie miesza się w nieswoje sprawy.