- Czwórka.- ochryple zaobserwował Khaos, widząc migoczącą liczbę wybitą na zawieszce klucza.- W niektórych wierzeniach jest to liczba pechowa.
Czerwonowłosy odpowiedział mu uśmiechem. Chciał już go pogładzić po wystających łuskach nad okiem, jednak w końcu zrezygnował.- Możliwe, ale już chodź.- odwrócił wzrok, ruszając z miejsca, udając przekonać własnego siebie, aby w końcu przekroczyć próg mieszkania.
- Otwarte?- zaśmiał się gad, widząc zdziwienie na twarzy chłopaka, gdy klamka ustąpiła pod jego naciskiem bez uprzedniego odblokowania jej kluczem. Nie przejął się jednak, stwierdzając, że chyba tak powinno być. Wzruszył ramionami na uwagę towarzysza, wchodząc do środka.
Jak co dzień po śniadaniu siedziała w salonie jej domku zajmując się sprawami, które jej smok uważał za głupie. Chodziło co racja o zwykłe czytanie książki, którą niedawno nabyła, ale Tetsuya jak zwykle za nic miał jej zainteresowania i wolał ją dręczyć uwagami, które wymyślał nad jej ramieniem, skąd to zerkał do lektury.
-Jego plan jest beznadziejny.-skwitował nagle, na co Aiko mogła tylko pomasować skronie powstrzymując sie, by mu w końcu nie przywalić.-Ale przy jego toku myślenia, chyba rzeczywiście nic lepszego nie wymyślą. Nawet ty byłabyś w stanie coś lepszego wymyślić.
-Co ty powiesz mordo..-mruknęła z udawanym zainteresowaniem i położyła książkę na stoliku.-Ale masz świadomość, że sam to czytasz, a mnie się czepiasz.
-Robię to, bo chcę ci to z głowy wybić. To jest nudne. Zrób coś ciekawszego.
-Taa.. Bo spanie jest bardziej interesujące-prychnęła i pstryknęła go w nos.
Rozciągnęła się na swoim ulubionym fotelu i obserwowała jak jej czarny smok wraca do legowiska i w końcu łaskawie przestaje się odzywać. Gdy tylko zamknął ślepia z powrotem chwyciła książkę i wróciła do czytania. Nie na długo, bo w tej samej chwili drzwi do środka się otworzyły. Miała niechcianego gościa.
Nie postąpił jednak dalej w pomieszczenie niż na krok, zszokowany dochodząc do wniosku, że pozostawione otwarte drzwi nie przypadkiem były. Tylko zamierzonym działaniem osoby, która ubiegłą go i teraz, jakby nigdy nic siedzi na jednym z fotelów ustawionych w olbrzymim holu, czy raczej salonie, o którym wspominało mu wcześniej, gdy przybył tu po raz pierwszy. Opisali dokładnie mieszkanie, jak i przedstawili teren instytucji, jednak zapomnieli wspomnieć o najistotniejszym. O potencjalnej osobie zajmującej drugi pokój.
- Co tu robisz?- zapytał po chwili ciszy, nie wiedząc zbytnio jak zareagować, czy zrobić. Wpatrywał się intensywnie w dziewczynę. A zwłaszcza jego uwagę przykuły jej nietypowe włosy w kolorze zbliżonym do wody w oceanie. Dopiero z czynności wyrwało go nagłe, nie za mocne uderzenie w barki, które pchnęło go trochę dalej.
- Czego dupy nie ruszysz?- warknął smok, niezadowolony, że ten blokuje mu wejście, jak i pogląd na wnętrze. Wsunął łeb, a za nim resztę cielska, gdy dopiero zorientował się w sytuacji, jakiej się znaleźli.- O! Dziołche mamy.- wyszczerzył kły w paskudnym uśmiechu, wcale nie zwracając uwagę na telepatyczne uwagi Evansa, aby się przymknął.
-Co ja tu robię? Mieszkam. Pytanie brzmi co wy dwaj tu robicie.-zmrużyła oczy, ale wyprostowała się w fotelu odkładając książkę na stolik.
Telepatycznie wysłała już ostrą pobudkę Tetsuyi. Miała nadzieję, że to nie są jego znajomi, których zaprosił, a potem o nich zapomniał. Smok już po samych komentarzach nie wydawał jej się zbyt kulturalny, a jego jeździec był dość.. zaszokowany tak samo jak ona. Nie zachowywali się także jak goście. Ani turyści.
-Woow. Gości mamy. Ty ich zaprosiłaś?-parsknął jej smok, gdy rozeznał się w sytuacji.
-To nie ty ich zaprosiłeś?!-niebieskowłosa zerwała się na nogi.
-Nie.-zaśmiał się.-Panowie może zabłądzili?
- O! Ma jaszczurkę ze sobą.- czarny gad wysunął z paszczy długi jęzor, wydając krótki skrzek, który miał być śmiechem, tuż przy uchu Evansa. Skrzywił się z bólu, jakiego doświadczyły jego uszy i odepchnął gwałtownie łeb Khaosa, posyłając mu ostre spojrzenie.
- Tak. A ja za to przyniosłem ropuchę.- warknął na niego, po chwili jednak skupiając się na rzeczach bardziej istotnych niż niewyparzony jęzor smoka.- Bynajmniej.- odpowiedział na pytanie, zapewne towarzysza niebieskowłosej, unosząc dłoń tak, aby dwójka potencjalnych intruzów mogła dokładnie zobaczyć zwisający klucz i wygrawerowaną czwórkę.- Chyba też tu mieszkamy.
-No to są chyba jakieś żarty. Tetsu przypomnij mi, by na jutrzejszą listę rzeczy do zrobienia dodać "Odwiedź dyrka".-opadła zrezygnowana na fotel wpatrując się w klucz trzymany przez czerwonowłosego.
Nie chciała mieć współlokatorów. Jej smok był wystarczającym niszczycielem spokoju. Nowoprzybyła gadzina wydawała się być w tym jeszcze lepsza. Na jej nerwy samo myślenie o tym było straszne.
-Ten rok nie będzie łatwy. Następny pewnie też.-zamknęła oczy i po raz kolejny pomasowała skronie.
-Aiko kultury! Przywitaj się, a nie śpisz.-zganił ją jej smok.
-Zamknij się smarku myślę!-rzuciła w niego poduszką, a ten się zaśmiał.-Przedstawiać się chyba nie muszę, bo ta gadzina zrobiła to za mnie, ale.. Jestem Aiko. Widać będziemy musieli dzielić ten budynek i go przy tym nie rozwalić. Patrząc na twojego smoka i mojego będzie to trudne do osiągnięcia.
- Chodź gadzie, idziemy do dyrektora.- obwieścił czerwonowłosy po wysłuchaniu wywodu. Dzielić? Co to niby oznacza? Nie zamierzał się z nikim dzielić, ani znosić obecności kogokolwiek. Z trudem wytrzymuje z Khaosem. Dodatkowe towarzystwo jest w tym momencie zbędne. Chciał już wyjść i uczynić to, co powiedział, gdyby na przeszkodzie nie stanął mu jego smok. Po raz kolejny pchnął go, jednak tym razem Evans nie utrzymał się na nogach i runął na posadzkę.
Czarny uśmiechnął się tylko złośliwie w odwecie na bluzgi rzucane telepatycznie przez chłopaka. Uniósł łeb w stronę dziewczyny, zbliżając się trochę do nich, przechodząc przy tym nad chłopakiem. Nie powstrzymał się oczywiście, aby nie zdzielić go przy okazji ogonem po łbie.- Dziękuje za słowa uznania. Z całą pewnością wprowadzę tu trochę zbawiennego chaosu.- uśmiechnął się, delikatnie łbem kłaniając się.- Nazywam Khaos, a ten tu… No weź Evciu. Przedstaw się. Tak jak cię uczyłem.
- Zamknij się. I nie nazywaj mnie tak.- syknął chłopak, dźwigając się na jego ogonie. Pchnął go lekko, czując, że jego głupi uśmieszek, jak i zachowanie zaczyna go denerwować.- Nazywam się Evans.- odparł jednak w końcu.
-Bez chaosu proszę, bo tego nie zdzierżę.-jęknęła.-Tetsu wystarczająco mi go przynosi.
-Bez przesady! Wiem, że masz dziś zły humor, ale nie udawaj, że cały czas się tak zachowujesz!-smok wybył ze swojego legowiska wypchanego wszystkimi poduszkami jakimi Aiko kiedykolwiek w niego rzuciła i stanął tuż za fotelem uważnie lustrując czarną gadzinę stojącą naprzeciw.
-Z tobą jeden dzień to wieczność.. -uniosła rękę do góry i jak przewidziała trafiła w pysk Tetsuyi.- Przepraszam za niego. Bycie upierdliwym smarkiem jest u niego na początku dziennym.-wstała i dygnęła jak niegdyś uczyły ją niańki.-Miło poznać. Pamiętała, że taka kultura to głównie na balach obowiązuje, ale tak jej tego wyuczyli, że nawet na co dzień w ten sposób kończyła zawieranie początkowych znajomości. Każdego to dziwiło zwłaszcza, gdy jeszcze wykonywała to ubrana w spodnie i jakąś bluzę lub bluzkę, ale ona miała ich zdanie gdzieś. Nigdy nie zapomniała nauk z dzieciństwa i stały się jej nawykiem. Nawet jeśli tego nie chciała.
Lekko zmieszany tym gestem, sam poczuł pragnienie by się ukłonić, wstydem gnębiony, w jaki sposób się przedstawił, jednak w końcu tego nie uczynił. Wzrok płochliwie odrzucił spoglądają w głąb mieszkania, na schody prowadzące na piętro.
- Chyba możemy tu zostać na noc.- mruknął po chwili.- Później się to wyjaśni. No ten, z tym mieszkaniem i tak dalej.- dodał, podchodząc do Khaosa. Smok lekko się wzdrygnął, gdy upuścił mu ciężaru uwiązanego na jego siodle, w postaci niewielkiego pakunku. Nie przywiózł za wiele, gdyż zawsze niewiele posiadał. Wolał otaczać się rzeczami najpotrzebniejszym i to w możliwie małej liczbie. Reszta bagapżu należała do Khaosa, a wypełniały go najróżniejsze graty i błyskotki, jako że smok ma charakter najpaskudniejszej sroki. Czemu też i sam musiał to nosić.
- No ten…- zająknął się czerwonowłosy, z bagażem na rękach i płochliwym spojrzeniem.
- Mogłabyś pokazać, gdzie możemy rzucić nasze graty?- usłużnie dopowiedział smok za Evansa, spoglądając na niego z kpiącym uśmieszkiem.- Na pewno zdążyliście już wybrać leża.
-Mieszkamy tu dwa lata, więc wybraliśmy już dość dawno.-mruknęła uważnie przyglądając się bagażowi Evansa.-Na górze wolny jest pokój po prawej. Tutaj legowisko po lewej.
-Ja tam czasem korzystałem i z tego drugiego.. Ale moje jest wygodniejsze.-mruknął jej smok.
-To dlatego, że wypchałeś go dodatkowymi poduszkami idioto.-prychnęła dziewczyna.-Graty możecie rzucać gdzie chcecie, byleby nie leżały dłużej niż jeden dzień w salonie.
Z jej punktu wiedzenia nie zabrzmiało to jak groźba. Raczej mini ostrzeżenie. Sama choć zawsze miała dużo rzeczy zawsze miała je idealnie poukładane i każdy miał jedno konkretne miejsce, w którym mógł leżeć. Z wyjątkiem tego co oddawała Tetsu. Nawet jakby się starała nie ogarnęłaby tego co on potrafi zrobić w pięć minut. Słowo bałagan nie wystarczyło na jego umiejętności.
-Umiecie uszanować przestrzeń osobistą?-spytała głupio, choć pewne było, że zapewne tak.
- Tylko, jeśli odpowiednio uszanowana jest nasza.- odparł, przybierając grymas, który teoretycznie miał być uśmiechem. Zarzucił torbę na ramie i ruszył w stronę pokoju, który teoretycznie miał zając.
- Spokojnie. Z cała pewnością nawet nie odczujecie naszej obecności.- dodał Khaos, wymijając dziewczynę, chcąc dojść do dostępnego legowiska. Po jego minie można było wnioskować, że pierwsze wrażenie leże robi nie najlepsze, ale i tak postanowił z niego skorzystać. Zębami i pazurami odpiął klamry opinające go, tym sprawiając, że ciężkie i grube siodło, bo inne nie zdawało próby przy ostrych łuskach smoka, runęło na ziemie, robiąc przy tym sporo huku.
- Mam nadzieje Evciu, że łóżko masz wygodne.- zawołał złośliwie na chłopaka, na co ten, jednak w myślach, kazał mu się zamknąć i wstrzymać się przed jakiekolwiek próbami przekroczenia progu, części przeznaczonej dla jeźdźców.
Smok tylko uśmiechnął się, językiem machając, jak kąśliwa żmija.
-Nie naruszy waszej przestrzeni o ile jej fotela nie tkniecie!-parsknął głośno czarno smok ze swojego leża, a Aiko niczym burza przecięła salon tylko po to, by zdzielić go po łbie.
-A ty już się nie odzywaj i śpij.-warknęła.-Widać tylko my nie mieliśmy szczęścia ze smokami jak na razie. Chyba nikt nie mógłby się pochwalić tak upierdliwymi gadzinami jako przyjaciółmi. Można by jakiś klub normalnie założyć.
Po samych zdaniach Khaosa mogła z łatwością stwierdzić, że jest to typ komentatora z reguły nieco wrednego. Ha. Czyli jednak nie trafiła najgorzej. Do dziś wydawało jej się, że najgorsze są lenie z często pokazującą się przynajmniej raz dziennie opryskliwością. Teraz cieszyła się, że jej smok nie jest jeszcze bardziej drażliwy.
Stojąc na schodku w połowie drogi między górą i dołem, przystaną, przez chwilę zastanawiając się nad czymś, a gdy już widocznie doszedł do tego, co w umyśle szukał, uśmiechnął się lekko.- Tak.- odparł na trafną obserwacje dziewczyny.- Rzeczywiście chyba tak jest. Nie jesteśmy tu długo, zaledwie parę godzin, ale rzeczywiście tak właśnie może być. Przynajmniej, no nie będzie nudno.
Khaos prychnął, pysk w jakiś dziwny sposób wykrzywiając widocznie za wszelką cenne starając się nie palną w tym momencie śmiechem. Nie kpił z stwierdzenia Evansa, skądże. Po prostu to, co chłopak przed chwilą powiedział, było chyba najdłuższym jego dialogiem, od dawna.
Chłopak pokręcił głową, znów przybierając ten niemiły wyraz twarzy. Po czym wspiął się po schodach.
~~*~~
Aiko&Evans